Wspomnienia jedzenia na zdjęciach, czyli kolacja degustacyjna w Nifty no.20.

Ile razy jesz na mieście i wyciągasz telefon w momencie, gdy kelner przynosi Ci Twoje zamówienie? Zawsze? Niektórzy uważają to za zły nawyk, a inni aż się cieszą, że zatrzymują smakowite chwile na zdjęciu, a później udostępniają dalej dzięki Instagramowi. Ja jestem wręcz uzależniona od robiebia zdjęć, a dobroć na talerzu ubóstwiam ponad wszystko. Robię zdjęcia, a po powrocie do domu jak tylko wspomnienie smaku wyląduje na moim koncie na ig, zabieram się za kombinowanie „jak zrobić to w domowym zaciszu” :) Miewam i wzloty i upadki, ale zdjęcie zawsze oddaje swoim wyglądem, smak którego doświadczyły moje kubki smakowe.

Właśnie tak mam za każdym razem, gdy odwiedzam Nifty no.20.  Po raz kolejny mogłam posmakować menu degustacyjnego przed jego oficjalnym wejściem do karty menu. W ostatni piątek stycznia zawędrowałam z moim smakoszem pod wskazany adres i czekałam na ponowne zakochanie się w daniach Szefa Kuchni, Jakuba Ignysia. Już teraz zdradzę Wam, że moje kubki smakowe ponownie zostay zaspokojone przez poziom serwowanego jedzenia!

Zaczynamy od amuse-bouche, czyli doskonałe połączenie, które jest pyszne i jednocześnie nadzwyczaj proste! Krewetka, chili, czosnek i wypiekane na miejscu, pieczywo.

 
Czas na przystawki, czyli od koloru do wyboru, bo dla każdego znajdzie się coś dobrego i nikt nie odejdzie od stołu niezadowolony :) Plastry kaczej piersi, malina, rukola, pomarańcza i chili. Wierzcie na słowo, że zdjęcie w tym przypadku nie jest w stanie oddać smaku tego połączenia! Smakujesz na wstępie maliny i pomarańcze, później bierzesz kęs kaczki i… jesteś zgubiony :)
 
 
Mule, które lubiane przez innych, przez drugich są omijane szerokim łukiem, chociaż nigdy ich nie próbowali. Kiedyś należałam do tych, którzy nie jedli, ale z góry stwierdzili, że pewnie są niedobre i dlaczego mam zmieniać o nich zdanie?! Później były kolacje jak ta w Nifty no.20 i od tego momentu mam zaufanie do szefów kuchni do tego stopnia, że śmiało jem wszystko, co przyrządzą :) 
Do muli, Ignyś dodał pomidory, czosnek i pieczywo wypiekane na miejscu. To połączenie sprawiło, że na nowo odkryłam smak owoców morza i aż było mi smutno, że były to porcje degustacyjne!
 
 
Dalej zostajemy w wodzie, czyli stek z halibuta z gotowanym brokułem, brukselką i jarmużem oraz przypalanym porem. Wszystko takie delikatne  i przepyszne. Zawsze powtarzam, że najpierw jemy oczami, później dodajemy kubki smakowe i z tego duetu powstaje połączenie tak wspaniałe, że pozostaje delektowanie się posiłkiem po ostatni kęs. W ogóle całe celebrowanie jedzenia jest jedną z najlepszych rzeczy na świecie.
 



Sorbet… powiem tylko tyle, był OBŁĘDNY. Wydaje się, że „eeej przecież to tylko zwykły sorbet, czym się tutaj ekscytować?!” Uwierzcie, że jest czym! Gdy w połowie kolacji, przed Tobą ląduje coś tak orzeźwiającego jak to poniżej, już wiesz, że reszta kolacji będzie dalej na takim samym, wysokim poziomie!

 
Pierogi z indykiem, chorizo, cebulką i musem z pietruszki pokazały, że nie tylko pierogi z twarogiem są lubianymi przeze mnie. Muszę powiedzieć swojej Izie, że ma godnego konkurenta w bitwie o miano „najlepszego pieroga” :D Farsz w połączeniu z delikatnym ciastem i musem z pietruszki był dobrym wstępem do dań głównych kolacji degustacyjnej.
 
 
Teraz na talerzu pojawia się gwiazda wieczoru, czy jak to tam nazwać :) Stek z rostbefu z fondantem ziemniaczanym, musem z dyni, jarmużem, pieczarkami i sosem pieprzowym, który był perfekcyjnym podbiciem smaku całości dania. Do tego stek… no właśnie, stekowi się nie odmawia, stek się pałaszuje ze smakiem i jest się szczęśliwym z tego powodu :)
 
 
Gdy jesteśmy już na granicy przejedzenia (przypominam, były to porcje degustacyjne), zabierają nam ostatni talerz i czekamy za ostatnia pozycją z karty., którym jest mus z czekolady! Ostatnio miałam to „szczęście” próbować w innym miejscu podobnego musu i niech tamten idzie się schować do kąta i to najlepiej do innego pomieszczenia, bo to co zaserwował na „do widzenia” Jakub Ignyś było taką wisieńką na torcie dobroci :)
 
 
Po raz kolejny dziękuję Nifty no.20 za możliwość spędzenia piątkowego wieczoru zajadając się pysznościami spod ręki Szefa Kuchni, Jakuba Ignysia przy jednym stole z innymi pasjonatami dobrego jedzenia! Dla takich chwil  warto wyjść z domu nawet w deszczowa pogodę :)
Więcej zdjęć dobrego jedzenia znajdziecie na maleństwowym Instagramie! Warto zbierać wspomnienia w formie zdjęć, bo przecież przypominają o spotkaniach takich jak te w Nifty :)