Walentynki od kuchni, czyli mała ściąga z kulinarnych drobiazgów.

Walentynki to TEN dzień w roku, który potrafi podzielić bardziej niż spór o ostatni kawałek pysznego ciasta. Dzielimy się na tych, co ten dzień lubią i okazują to
w bardzo ostentacyjny sposób oraz na takich, co spędzają go zwyczajnie, przy okazji dając sobie mały upominek. Osobiście, należę do tych drugich, bo przez 365 dni możemy pokazywać sobie nawzajem, jak bardzo się kochamy i jak nam dobrze ze sobą. Jedni robią to prezentami, drudzy gotując dla swojej miłości, wkładają całe serce :)

W końcu, co jest piękniejszego od podarowania czegoś, co sprawi drugiej osobie radość? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie, ja natomiast mogę Wam pomóc w wyborze prezentu walentynkowego dla kogoś, kto w kuchni spędza każdą wolną chwilę, gotowanie dostarcza jej mnóstwo radości, a przybory kuchenne uważa za najlepszy prezent ever :)

Nie, wcale tak nie jest, że szperałam wśród rzeczy, które samej mi się podobają!

Dobra, to przescrollowałam internet w każdą stronę i zrobiłam spis dziesięciu rzeczy, które nie zrujnują naszego budżetu domowego, a będą przyczyną szczerego uśmiechu tej drugiej osoby :)

10. Lubię zapach liściastej herbaty i bardzo lubię ją pić, jednak metalowe zaparzacze z czasem zaczynają nieciekawie wyglądać i zaczynam coraz rzadziej sięgać po moją ulubioną herbatę. Nic straconego, bo oprócz metalu, możemy kupić silikonowy, który zachęca samym wyglądem! W Duce znajdziecie, co potrzeba do radowania się oczami i kubków smakowych :) Tutaj znajdziecie fajnego ślimaka, a ja pochwalę się swoją różową łodzią podwodną!

9. Zaparzacz do kawy to rzecz, którą zawsze chciałam mieć, ale nie wiem dlaczego, nigdy nie kupiłam. Dobra, chwilę się zastanowiłam i już
wiem, dlaczego nigdy nie kupiłam żadnej zaparzaczki! Nie mogłam się zdecydować na JEDNĄ sztukę, zawsze chciałam kilka, a kuchnia przecież ma
ograniczoną pojemność :D Tutaj znajdziecie w przystępnej cenie i do tego ładną rzecz do kawy :)

8. Na TE butelki jest podobno jakaś moda czy coś. Szczerze, wszystko co różowe mi się podoba, czyli to też :D

7. Czy ktoś kiedyś powiedział „ej nie, nie kupię słomek, bo mam w mieszkaniu wystarczającą ilość”? Też tego nie słyszałam! Dobra, mówię tak w myślach do siebie, ale przecież ONE tak słodko wyglądają, że nie sposób przejść obok nich obojętnie i nie skończyć z nimi przy kasie. Robię tak samo z serwetkami, bo przecież „zawsze się przydadzą” :D

6. Książek kulinarnych nigdy dość! Ładnie wyglądają na półce, do tego są oceanem inspiracji i te zdjęcia! Ojej aż się rozmarzyłam i spojrzałam na swój stos, który jest cudowny, jednak nie jest nadal kompletny. TA i kolejna, to moje przyszłe zakupy w księgarni, nawet jak na co dzień jestem mięsożerna :)

5. Kolejna książka tego samego autora i kolejne MUST HAVE na kulinarnej półce :)

4. „Be coffee style” pierwszy raz ujrzałam w Drukarni i od tego momentu śniła mi się po nocach! Moi cudowni znajomi postarali się i na urodziny sprezentowali mi mój własny egzemplarz :) Zdjęcia, które znajdziecie w środku są prześliczne, a kartkując książkę samowolnie sięgacie po kalendarz i planujecie swoje kawowe wyprawy (przynajmniej tak jest w moim przypadku).

3. Moździerz nie tylko ładnie wygląda, ale też sprawdza się w kuchni w ekstremalnych przypadkach. Ile razy zdarzyło Ci się, że chcesz użyć kolendry, ale masz tylko w kulkach, albo jedyny pieprz jaki znajdujesz w mieszkaniu, to ten w ziarnach, a młynka jak nie było tak dalej nie ma! Wtedy wchodzi on, moździerz, który pomoże wygrać Ci niejedną bitwę na kuchennym froncie :)

2. Uwielbiam drewniane dodatki do mieszkania, ale drewno w kuchni cieszy najbardziej! Deski do krojenia, ceramiczne noże z drewniana rączką, podkładki pod kubki. Mogłabym tak w nieskończoność wymieniać i dalej wymyślałabym nowe rzeczy, które już się uśmiechają do mnie, bym tylko chciała je mieć :) W momencie, gdy dostałam drewnianą podkładkę pod kubek od Cud Miód box, zakochałam się totalnie w tych dodatkach! Was odsyłam do Fandoo, które jest słodkie do tego stopnia, że aż moja ręką zawisła nad przyciskiem „zamów” :)

1. Mój absolutny numer jeden wśród prezentów walentynkowych to fartuch kuchenny od COOKIE! To nie jest zwykły fartuszek, który zakładasz do pichcenia, to dzieło sztuki, w którym poczujesz się wyjątkowo nawet mieszając sos ze świeżych pomidorów :) Kolor, krój, dobierzesz coś dla siebie. Może i przewyższa cenowo wszystkie inne rzeczy, ale jak to mówią, albo jak ja to mówię, na miłości do jedzenia nie należy oszczędzać, bo to jedyna prawdziwa miłość, która nie opuści Cię nigdy!

Dziesięć pozycji, które będą przyczyna uśmiechu na twarzy obdarowywanej :) Mi się buzia cieszy na samą myśl, że pisze o takich fajnych rzeczach, czyli już wiecie, co ogarnąć na walentynkowy prezent, co nie? ;)

Zdjęcia pochodzą ze stron internetowych do których udostępniłam linki.