Gorrrąco! W Poznaniu temperatura osiągnęła, ulalalala 30’C. Lato dopiero za 3 dni a pogoda oszalała.
Sezon na truskawki trwa w najlepsze. Maleństwo bardzo lubi truskawki, więc grzechem byłoby nie zrobić ciasta truskawkowego. Podstawowe ciasto zrobione. Truskawki tak się ładnie uśmiechają, że podjadam je ukradkiem. W końcu zorientowałam się, że robię ciasto truskawkowe, które bez truskawek nie wyjdzie. Olaboga.
Ciasto:
350 g mąki
150 g cukru
150 g masła
3 żółtka
szczypta proszku do pieczenia
Ciasto wyrabiamy i wkładamy do zamrażalnika na 30 minut. Tak tak, do zamrażalnika, bo później ciasto będziemy ścierać na tarce.
Piana:
3 białka
3 łyżki cukru
Białka ubijamy z dodatkiem cukru na sztywno.
Truskawki:
około 400 g truskawek
łyżka masła
3 łyżkii cukru
Wrzucamy wszystko na rozgrzaną patelnie i chwilę podgrzewamy. Uwaga! Przed nałożeniem odsączamy z nadmiaru soku, który powstał, by uniknąć nieprzyjemnego mokrego spodu.
Ciasto dzielimy na 2 części. Jedną część ścieramy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Następnie nakładamy odsądzone truskawki. Ubite białka wykładamy na owoce i na końcu ścieramy drugą część ciasta. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku do 175’C przez 40 minut. Ciasto jest pyszne na ciepło, jednak po ostygnięciu nie traci na niczym :) Sok, który został z podgrzewania truskawek (przed ponownym użyciem podgrzać) można wykorzystać do polania chłodnego ciasta. Pycha!