Szukałam i szukałam, aż w końcu znalazłam to „COŚ” o czym będzie blog maleństwa. Pichcenie. Tym się ostatecznie zajmę, łącznie z tygodniowym mixem zdjęć. Trochę mi to zajęło, ale w końcu dotarłam do odpowiedniej drogi.
Ostatnio zwrócono mi uwagę, że dużo czasu upłynęło od kupna formy do pieczenia, a wykorzystałam ją, góra 2razy. Zakasałam rękawy, odnalazłam w czeluściach szuflady przepis i tak powstał murzynek.
Przepis już wypróbowałam 2 razy i jeszcze nie jestem do końca zadowolona ze smaku, czegoś mu brakuję. Jednak jest coraz lepiej i jestem przekonana, że za 3 razem wyjdzie zgodnie z moimi oczekiwaniami.
Składniki ma małą blachę:
1/3 kostki margaryny do ciast
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki mleka
1 łyżka kakao
Wszystko razem łączymy w garnku i podgrzewamy aż margaryna się rozpuści.
Po ostudzeniu:
1 szklanka mąki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. Uzyskaną, jednolitą masę, przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy do nagrzanego piekarnika do 180’C i pieczemy przez 30 minut.
Po upływie programowego czasu, sprawdzamy czy ciasto w środku nie jest płynne. Jeśli do patyczka nic nie przywiera, wyłączamy piekarnik i po ostudzeniu ciasta, delektujemy się jego smakiem. Możemy posypać cukrem pudrem, wtedy smakuje najlepiej.
Smacznego!