Bożonarodzeniowe pierniki

Cieszę się, że wystarczy podpiąć słuchawki do telefonu, wybrać numer i móc rozmawiać z bliską osobą podczas kręcenia się w kuchni. Przynajmniej wtedy mój chłopak nie posądza mnie o to, że mówię do siebie ;) Chociaż w sumie jest to prawda, bo przecież trzeba na głos mówić gramatury, bo tak się zawsze lepiej odmierza! Potwierdzone info. 

Najczęściej wybieram numer do Mamy i albo rozmawiamy o duperelach albo pytam ją o przepisy, czy też usiłuję wyciągnąć od niej jakieś sprawdzone sposoby na różne kuchenne triki ;) W pewnym momencie się z Nią żegnam mówić tylko, że dam znać później, czy wszystko wyszło po mojej myśli. Tak właśnie było z piernikami. W tym roku miałam dwa podejścia do nich. Jedno okazało się przegraną na całej linii. Drugie… uff wyszłam obronną ręką! Ha! Mama przestraszona odzywa się po drugiej stronie i czeka na werdykt. Autentycznie słyszałam jak powoli wypuszcza powietrze, gdy powiedziałam, że wszystko wyszło! W sumie ja robiłam to samo, gdy wyciągałam pierniki i smakowałam, czy smakują tak jak powinny. No a skoro udało się, mam dla Was jeszcze przedświąteczny przepis na pierniki bez których święta się nie liczą! :)


Potrzebujemy:

400 g miodu wielokwiatowego

25 – 30 g margaryny Kasi

50 g przyprawy do pierników

700 g mąki pszennej (plus zapas do podsypania)

1 czubata łyżka sody oczyszczonej

120 g cukru pudru

2 jajka

folia spożywcza

foremki do pierników


Miód wraz z margaryną podgrzewamy na ogniu do momentu aż wszystko się dobrze rozpuści. Dodajemy przyprawę do pierników, mieszamy i odstawiamy na kilka chwil do ostygnięcia. W dużej misce mieszamy składniki suche, czyli mąkę, sodę oczyszczoną i cukier puder. 

Podobno na zdjęciu jest Galaktyka albo brokat ;)

Możemy być też wygodni i w momencie, gdy jeszcze nasza masa miodowa jest ciepła, do kubka wbijamy dwa jajka. Nie będziemy musieli się później brudzić. W sumie i tak to zrobimy, ale będziemy upaćkani od masy piernikowej a nie od jajek! ;)

Ostudzoną masę wlewamy do rzeczy suchych, dodajemy jajka i za pomocą mieszadła łączymy całość. Teraz podwijamy rękawy i zaczynamy najbrudniejszą robotę!

Wyrobione ciasto powinno łatwo odchodzić od rąk, ale jeśli tak się nie dzieje, ze spokojem! Dodajemy odrobinę mąki. Gdy jesteśmy już pewni, że wszystko jest tak jak być powinno, nic się nam nie lepi, owijamy ciasto folią spożywczą. Róbmy to bardzo uważnie, bo w innym przypadku całość nam wyschnie :(

Zawiniątko wkładamy do lodówki na dobę. To minimum. Może siedzieć tam 25 godzin. 30. Ważne, by nie przesadzić z tą zimncą ;)

Wyciągamy ciasto, kroimy na mniejsze częsci, wałkujemy na grubość około 0,5 cm, wykrawamy pierniki i pieczemy mniej więcej 5 minut w piekarniku rozgrzanych do 150’C. Obserwujmy bacznie, co się tam dzieje, by się nic nie spaliło.

Później wszystko studzimy i możemy ozdobić domowym lukrem lub takim sklepowym. Każdy jest dobry jeśli dokładnie ubierze nasze pyszne pierniki ;)

Smacznego!