Mój niezbędnik o poranku

Każdy poranek może być dobry o ile mu na to pozwolimy. Ja zaczynam od dobrej pielęgnacji cery, później kubka ulubionej herbaty a na końcu stawiam na makijaż. Nie musi być on kilku warstwowy. Wystarczy, że sama z sobą się dobrze czuje. Kilka kosmetyków i nawet poniedziałek o wczesnej godzinie będzie znośnym początkiem super dnia :)

Moja kosmetyczka składa się z kilku dobrych i tanich filarów, które sprawiają, że w każdym makijażu czuję się dobrze. Kiedyś uważałam, że moim mankamentem są krzywe usta i mało wydatne brwi. Teraz, za sprawą cieni po brwi i dobrze dobranej pomadki, potrafię z wad zrobić zalety ;) Jednak, by wszystko było perfekcyjne, musimy zadbać o pielęgnację naszej skóry. Dobrze nie zawsze znaczy drogo. Możemy kupić dobry kosmetyk na promocji 50% albo znaleźć idealny krem na dzień z Ziaja za 10 złotych. Ważne, by produkt nie szczypał a pozostawiał przyjemną i odprężoną skórę.
To również tyczy się makijażu. To my mamy czuć się dobrze i komfortowo w tym, co nosimy na twarzy (bo z reguły jesteśmy na ten makijaż zdane przez cały dzień) a nie, bo taka moda i tak trzeba. Czasem lepiej mniej niż więcej a komplementy same się pojawią ;)
Ode mnie macie kilka słów na temat mojego porannego niezbędnika, który tworzyłam kilka lat, by  końcu był taki, jaki zawsze chciałam. Mało a dobrze :)

Zaczynając od początku. Gdy już wszystkie dobroci nałożone na włosy (bo nie wiem, czy wiecie, ale stałam sie włosomaniaczką), a te już spłukane i owinięte ręcznikiem, czas na zabranie się za cere. Od momentu, gdy odkryłam wodę różaną, jestem w niej dosłownie zakochana i zaczynam z nią swoją pielęgnację i rano i wieczorem.
Na drugi rzut idzie tonik, którego używam regularnie od dwóch lat i jestem z niego bardzo zadowolona. Moja skóra nie jest po nim napięta, nie szczypie, jest tylko odprężona, świeża i gotowa na dalszą pielęgnację.
Czas na krem pod oczy. Mam bardzo problematyczną skórę wokół oczu i często bywało tak, że produkty mnie uczulały, skóra była sucha, podrażniona i musiałam rezygnować z malowania się nawet na kilka tygodni, bo było trzeba dać skórze się zregenerować i nie sprawiać, by była obciążona. Po wielu bublach natrafiłam w końcu na produkt idealny dla siebie. Krem pod oczy z serii kozie mleko, który w końcu sprawia, że skóra wokół oczu jest odpowiednio nawilżona.
Ostatnim punktem porannej pielęgnacji jest krem do twarzy. W chwili obecnej stosuje Vichy Idealia. Nie dość, że krem sam w sobie ma świetną konsystencje i delikatny zapach, perfekcyjnie sprawdza się do mojej wrażliwej skóry twarzy. Często mam tak, że krem zwyczajnie mnie szczypie, naciąga skóre i jedynym wyjściem jest wtedy zmycie go z twarzy i nałożenie zawsze ratującego masła kakaowego marki Ziaja. Czasem zamiennie stosuje krem-emulsję Skin in the city, którego dorwałam na promocji w drogerii Hebe i podobno tylko tam jest dostępny. Dobrze sprawdza się podczas wyjazdów, bo można go stosować na dzień i na noc, więc zaoszczędzamy trochę miejsca w kosmetyczce ;)
1. Woda różana, Bielenda
2. Tonik zwężający pory na dzień i na noc, liście manuka, Ziaja
3. Krem pod oczy kozie mleko, Ziaja
4. Krem na dzień, Vichy Idealia / zamiennie krem-emulsja na dzień i na noc, Skin in the city

Pomyśleć, że jeszcze rok temu nie używałam połowy kosmetyków do makijażu, których używam teraz :D Wystaczy jedna, niespodziewana paczka urodzinowa od NYXa, a moja kosmetyczka mieści się teraz w skrzyneczce!
W sumie, na co dzień używam dość małej palety kosmetyków, by wyglądać jak człowiek i sprawić, by dzieci nie krzyczały na mój widok. Z reguły się to udaje, więc można zrobić się na bóstwo mając pod ręką 5 kosmetyków.
Zaczynam od przypudrowania noska :D bo jeśli nie używam cieni do powiek, to stempluje się pudrem ryżowym, moim ostatnim odkryciem kosmetycznym i nie świece się jak latarnia w środku dnia. No a przy tych temperaturach to prawdziwy wyczyn, by mieć matową cerę przez dłuższy czas .
Drugim krokiem do szybkiego makijażu jest paletka od L’OREAL do brwi. Wcześniej używałam taniej wykręcanej kredki ze szczoteczką od WIBO eyebrow pencil, która za taką cenę, bo jakieś 11 złotych, sprawdzała się perfekcyjnie. Paletkę, którą teraz używam, dostałam w prezencie od Alicji Czarodziejki i jest to miłość od pierwszego wyczesania! Wosk nadaje idealny kształt brwiom a cienie podkreślają kolor. Nie mam uczucia, że wyglądają sztucznie ani, że przesadziłam z nakładaniem kosmetyku i spędzę teraz kilkanaście minut na wyczesywaniu i „naprawianiu” bałaganu.
Od kilku lat jestem wierna MaxFactorowi 2000 calorie i nie zamienie go na żaden inny tusz do rzęs. Od ponad roku używam koloru czarno-brązowego (który w moim koszyku znalazł się totalnie przypadkowo i tak jakoś został na dłużej) i najbardziej mi przypasował ;) Nie skleja, nie wysusza ani nie łamie mi rzęs, więc wymieniać nie mam zamiaru na żaden inny produkt!
Paczka urodzinowa od NYXa to największe dobro końcówki ubiegłego roku :) Rozświetlacz czasem gra rolę cieni do powiek, gdy chcę wyglądać superowo a czas mam ograniczony. Róż do policzków jest w sumie uniwersalny, bo oprócz typowych kolorów, w paletce posiadamy również produkt do konturowania, gdzie zaoszczędzimy swój czas, a otrzymany efekt będzie cieszył nasze oko ;)
Gdy mam ochotę podkreślić cały makijaż, sięgam po ulubioną różową szminkę od Astora i nawet poniedziałek będzie dobry :)
1. Puder ryżowy, MOIA
2. Wosk i cienie do brwi, L’OREAL
3. Tusz do rzęs, black/brown, MAX FACTOR
4. Rozświetlacz, NYX
5. Róż do policzków, NYX

Każda z nas jest inna, każda z nas potrzebuje innej pielęgnacji, ale jedno jest pewna, każda z nas chce czuć się dobrze w swojej skórze i takie niezbędniki sprawią, że małymi krokami będziemy zadowolone z poranków, które poświęcamy sobie :)