Każdy z nas, bez względu ile ma lat, zbiera wspomnienia do których chętnie wraca. Te świąteczne zawsze mają w sobie najwięcej magii! Ja mam dwa takie worki ze wydarzeniami z życia. Jeden łączy się z Mamą i cały czas coś dodaję, drugi z napisem Dziadkowie, zamknęłam kilka lat temu i pielęgnuję, by nic nie wyblakło i pozostało ze mną na dłużej ;)Dzisiaj Wigilia. Za kilka godzin wszyscy usiądziemy do stołu z naszymi Bliskimi, podzielimy się opłatkiem i opowiadając sobie wesołe rzeczy, zabierzemy się do pałaszowania świątecznych smakołyków. Nie będę Wam już podrzucać żadnych przepisów. Dzisiaj dam Wam spokój ;) Już wcześniej spisałam sobie, co fajnego zrobię w styczniu i na samą myśl już się cieszę.
Dzisiaj będzie krótko, bo sami rozumiecie TO SPECJALNE JEDZENIE CZEKA NA NAS! W czasie świątecznym możecie zaglądać na mojego Instagrama i sprawdzać, czy jeszcze moge się ruszać ;)
Mama właśnie odtwarza w kuchni smaki, które pamięta ze swojego dzieciństwa i Świąt u Dziadków. Mam cichą nadzieję, że kiedyś zwyczajnie da mi to wszystko na piśmie a nie jak teraz straszy, że sama będę musiała dojść do tych smaków! Ja już swoje ciegiełkę świąteczną dołożyłam kilka tygodni temu, gdy było trzeba zrobić pierogi i uszka z kapustą i grzybami. Jejku! Głodna jestem! Na koniec została mi tylko ryba, która O ZGROZO nie jest karpiem! Od kilku lat, z przyczyn zdrowotnych omijamy tradycyjnego karpia i wybieramy innego pływaka. W sumie nie wiem, co takiego Iza kupiła w tym roku, ale jedno wiem, CHCĘ TO!
Już wiem dlaczego każdy z Nas tak ochoczo siada do kolacji w Wigilię i odchodzi od stołu dopiero po kolacji drugiego dnia świąt! Wszyscy czekamy na te konkretne potrawy, których nie jemy na co dzień i chcemy iść zjeśćjak najwięcej! To wiele wyjaśnia ;) Rozwiązuję też odwieczną zagadkę, dlaczego cyferki na wadze zawsze w okresie świątecznym się zmieniają tak szybko na większe.
Właśnie! Muszę zrobić listę, co takiego ma wylądować na stole wieczorem! Mama zawsze biega po mieszkaniu i krzyczy, że się nie wyrobimy. O 7 rano.
O SIÓDMEJ RANO.
Później i tak siedzi przy stole i czeka aż wszystko przyniosę i w końcu ze spokojem łamiemy się opłatkiem i zaczynamy od zupy z suszu, owocami z tegorocznych kompotów i domowym makaronem. Później jest tylko lepiej! Barszcz z uszkami. Pierogi z kapustą i grzybami. Ziemniaki z zupą grzybową. Ryż z marchewką. Kapusta z grzybami. Kapusta z grochem. Domowy pasztet. No to mamy 12 potraw i teraz będę głodna chodzić, bo jak wczoraj mogłam próbować do woli, dzisiaj NIE NIE NIE. CZEKAJ DO KOLACJI. Wytrzymam ;)
Teraz coś konkretnego dla Was!
Życzę Wam samych dobroci dzisiaj, jutro, za tydzień i za kolejne 365 dni. Każdy nowy dzień zaczynajcie od uśmiechu i zamiast narzekać, zmieńcie jedną rzecz, by było zwyczajnie lepiej. Otaczajcie się ludźmi, którzy są Was warci, a pozbądźcie się wszystkich tych, którzy udają, że Was lubią, a wolą się śmiać z Was, gdy są w innym towarzystwie. Niech Wasza kuchnia będzie świadkiem samym wzlotów. O upadkach kulinarnych każdy zapomina ;) W sumie, jakie upadki? No i najważniejsze, miejcie obok osobę, która będzie zawsze Was wspierać chociaż czasem lubi się z Was pośmiać ;)
Wesołych i smacznych!
Zdjęcie: Pinterest.