Leczo (wersja wege i wersja mięsna)

Nie pamiętam,kiedy jadłam ostatni raz leczo. To czasy tak odległe, że chyba mieszkałam jeszcze z Mamą i był to mój wspaniałomyślny pomysł, by Iza to upichciła! Plusy bycia jedynaczką ;) Pewnie dalej trwałby ten stan, gdyby nie przyjazd mojej Vajlet i wcześniejsze zakomunikowanie, że „jestem na diecie wegańskiej”!

Piekło jednak nie zamarzło, bo domownikom (czyli sobie i chłopakowi), zrobiłam wersję mięsną, która różni się tym od wegańskiej, że zwyczajnie jest tam boczek. Każdy zadowolony, więc nie pozostaje nam nic innego jak zabierać się za jedzenie. No dobra, najpierw pichcenie, później zajadanie smakołykami :)

Potrzebujemy:

1 średnia cukinia (użyłam 1,5 małej cukinii)

1 cebula

1 papryka czerwona

1 papryka zielona

3 duże pomidory (około 1 kg)

wędzone tofu

1 płaska łyżeczka papryczki chili

szczypta kolendry (użyłam zmiażdżonych ziarenek)

1 płaska łyżeczka pieprzu cayenne 

1 płaska łyżeczka kminu rzymskiego

1,5 łyżeczki bazylii

odrobina oleju ryżowego

wędzony boczek, jeśli robimy wersję mięsną

Warzywa myjemy, a pomidory parzymy i pozbywamy się skórki. 

Cebulę kroimy w średnią kostkę, tak samo jak obie papryki. Cukinię najpierw tniemy w grubsze plastry, by później każdy z nich przeciąć na połowę. Po ostygnięciu pomidorów i zdjęciu z nich skórek, kroimy je w dużą kostkę.

Olej ryżowy rozgrzewamy w głębokim garnku, wrzucamy i szklimy cebulę. Dodajemy obie papryki i cukinię. Od czasu do czasu mieszamy, by nic nie przywarło nam do dna. Teraz wrzucamy pomidory i dusimy wszystko razem. Całość doprowadzamy do redukcji, by nasze leczo nie było zbyt rzadkie. 

Na samym końcu dodajemy pokrojone w kostkę tofu i doprawiamy do smaku. 

Teraz o uwagę proszę mięsożernych! Jeśli macie ochotę, dodajcie na samym końcu pokrojony w kostkę i podsmażony boczek. Sama wybrałam opcję z mięsem, więc proszę na spokojnie przyjąć, że na zdjęciach jest mięsna wersja ;) 

Podawać możemy z ulubioną kaszą, ryżem lub w najzwyklejszy sposób, z pieczywem.

Smacznego!