Trzy kilogramy dyni zobowiązują do niejednego przepisu z tym warzywem, ani nawet nie dwóch, tylko do zrobienia całego cyklu! Dzisiaj mam dla Was dyniowe placuszki, które nadają się na leniwe śniadanie, obiad oraz kolację. Od nas samych zależy o jakiej porze podamy to danie. Jedno jest pewne, będzie pysznie!
Na początku tygodnia wpadłam, chyba, na najlepszy pomysł, na jaki mogłam wpaść! Zrobiłam puree z dyni i je zamroziłam, by później być taka super i mieć godzinę do przodu do ogarniania przepisu :) Nawet koty chciały się poczęstować placuszkami, bo po powrocie do mieszkania jedna sztuka wyszła poza talerzyk i tak samotnie leżała na desce :)
Potrzebujemy:
1 szklanka puree z dyni
2 jajka
jogurt naturalny (200 ml)
1,5 szklanki mąki
1 łyżka oleju ryżowego
1 łyżeczka kurkumy
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
odrobina mleka, gdy ciasto będzie zbyt gęste
1 gruszka
1 jabłko
4 łyżki cukru
odrobina wody
łyżka masła
do podania: kilka plasterków sera pleśniowego
opcjonalnie: boczek!
W misce mieszamy jogurt, jajka, puree z dyni i olej. W drugim naczyniu ogarniamy suche składniki, czyli mąkę, kurkumę, proszek do pieczenia oraz sól. Teraz wszystkie składniki razem mieszamy i odstawiamy na 5 minut.
Na rozgrzanej patelni z olejem ryżowym, smażymy placuszki. Gdy uważamy, że są za bardzo natłuszczone, wykładamy na ręcznik papierowy, aby je odsączyć.
Zabieramy się za owoce! Gruszkę i jabłko obieramy i kroimy w ósemki, po czym dodajemy je do garnka z rozgrzanym masłem. Po dwóch minutach wsypujemy cukier i mieszamy. Po chwili dodajemy wodę i jeszcze przez chwilę mieszamy. Zestawiamy z palnika.
Jeśli wybraliśmy opcję z boczkiem, kroimy go w paski i wkładamy na 15/20 minut do piekarnika.
Gdy wszystko jest gotowe, układamy placuszki w dyniową piramidę polewamy sosem z karmelizowanych owoców, które dorzucamy z boku. Boczek będzie uwieńczeniem szczytu. Na samym końcu dodajemy ser pleśniowy. Teraz wystarczy tylko wziąć sztućce i zajadać się kolejnym dyniowym rozwiązaniem :)
Smacznego!