Przeglądając Instagrama często screenuje zdjęcia jedzenia, by później wrócić do nich i zrobić coś na wzór znalezionych inspiracji. Szakszuka przewinęła się kilkakrotnie i trafiła do kulinarnego czyśćca na długie miesiące. Kilka dni temu odważyłam się stanąć na wysokości zadania i wyczarować swoją pierwszą, idealną szakszukę!Gdy za każdym razem patrzyłam na zdjęcia dania, byłam pewna, że należy posiadać spore umiejętności kulinarne, by je zrobić. W jakim ja błędzie byłam! :D Wystarczy cierpliwość, bo trochę wodzie od pomidorów zajmuje, by zniknęła. Reszta idzie z górki. Zaczynamy!
Potrzebujemy:
cebulę
3 mniejsze ząbki czosnku
puszka pomidorów krojonych bez skórki
1/2 cukinii
1/2 zielonej papryki
kilka plasterków mozzarelli
kawałek boczku wędzonego
3 jajka
2 łyżki oleju ryżowego
łyżeczka masali (można zastąpić papryczką chili)
szczypta pieprzu
garść natki pietruszki
Najwygodniej wszystko przygotować zanim zabierzemy się za pichcenie. Przynajmniej dla mnie to było uproszczenie, bo w momencie, gdy włączyłam płytę grzewczą, wystarczyło tylko dodawać, mieszać i pilnować, by nie spalić zawartości patelni.
Cebulę kroimy w małą kostkę. Czosnek obieramy i odstawiamy na bok. Cukinię najpierw kroimy w grube prążki, a później w niezbyt cienkie paski. Paprykę za to ciachamy w średnią kostkę. Teraz zabieramy się za boczek! Tego pana możemy pokroić wedle swojego uznania. Jedni lubią cienkie słupki, drudzy kostkę, a jeszcze inni uważają, że najlepiej pokroić w plasterki. Wybór należy do Was, natomiast ja pokroiłam w średnią kostkę. Mozzarellę kroję w momencie, gdy puszka pomidorów jest już na patelni, by nie wyschła i w momencie dodawania do dania, była świeża.
Rozgrzewamy olej ryżowy (unikajcie oliwy z oliwek, podgrzana bardziej szkodzi niż przynosi pożytku). Wrzucamy cebulę i szklimy. Dodajemy boczek, a gdy ten wytopi swój tłuszcz, dorzucamy cukinię i paprykę. Chwilę dusimy, by na końcu wlać zawartość puszki z pomidorami. Teraz wystarczy jak raz na jakiś czas zamieszasz zawartość patelni. Czas na morze cierpliwości. Odparowanie… odparowanie… odparowa… wróć! To jest ten moment, gdy doprawiamy danie i wyciskamy czosnek.
Jesteśmy na etapie, gdy woda z pomidorów wyparowała, czyli nasza baza zgęstniała. Robimy trzy wgłebienia na patelni i wbijamy do nich jajka. Układamy mozzarellę według uznania i przykrywamy na czas, by białko się ścieło, a żółtko zrobiło się twarde. Ściągamy z płyty grzewczej, posypujemy natką pietruszki. Przekładamy do głębokiego talerza, dodajemy pieczywo i możemy się zabierać za smakowanie szakszuki!
Tadam!
Jeśli chcecie być zawsze bieżąco z przepisami, obserwujcie @amalenstwo na Snapchacie. Znajdziecie tam dania z bloga oraz inne, szybcie przekąski, które są najpierw tam testowane, a później ulepszane, by podzielić się z Wami tutaj :)