But first… zrób mi omlet ;)

Broniłam się przed porannym omletem. No i się złamałam, jak to typowa kobieta. Moja silna wola jednak nie ma się dobrze skoro uległam tak łatwo. Przesadziłam z tym „łatwo”, bo robiłam to zaciekle przez dwa lata ;) Ha! Mam Was :P
Dość owijania w bawełnę, tylko zabieramy się za pichcenie!


Potrzebujemy:

2 rozkłócone jajka
1/2 małej papryki
2 pomidory
2 średniej wielkości pieczarki
szalotkę ze szczypiorkiem
2 plastry szynki
sól pieprz
ulubione zioła
łyżkę oliwy z oliwek
opcjonalnie rzodkiewka

Będzie szybko i smacznie ;) czyli… rozkłócone jajka doprawiamy według uznania, bo co ja Wam będę mówić, skoro doskonale znacie swoje podniebienia ;) Odstawiamy na dłuższą chwilę.
Teraz zabieramy się za nasz farsz. Pomidory i paprykę kroimy w średnią kostkę. Cebulkę siekamy a szynkę i piekarki kroimy w paski.
Rozgrzewamy naszą oliwę z oliwek na patelni i przez krótki czas podsmażamy warzywa + szynkę. Odstawiamy zawartość patelni i wylewamy na nią naszą masę jajeczną. Robimy to zdecydowanym ruchem, by masa pokryła całe dno. Płaską kopystką (poznański slang, wybaczcie ;)), podważamy brzegi, gdy widzimy, że się ścinają. Mamy doprowadzić do tego, by płynna masa jajeczna poprzez podnoszenie ściętej, spływała pod spód.

Wrzucamy nasze warzywa na połowę omletu i jeszcze przez moment trzymamy nasz posiłek na patelni. Starajmy się nie przekroczyć 4 minut ;) Delikatnie zsuwamy danie na talerz i przykrywamy „kołderką” ;) Wierzch posypujemy szczypiorkiem i pomidorami a rzodkiewki będą nam robiły za przygryzkę ;) 
Btw nie mam pojęcia przed czym się tak wzbraniałam ;)

Smacznego :*