Makaron orkiszowy w roli głównej.

Cud miód box moi drodzy to super sprawa ;) Raz w miesiącu smakołyki lądują na Maleństwowej Wildzie pod same drzwi, więc… jak ich nie kochać ;)
No i takim oto sposobem, na dzisiejszym obiedzie, pierwsze skrzypce grał makaron orkiszowy. Przyznam szczerze, że to pierwsze moje zetknięcie z takim makaronem ;) I coś myślę, że na jednym spotakniu się nie skończy <3 Przynajmniej jest jednostronne #lowkilowki!
No ale to nie o mojej miłości ma być mowa, tylko o daniu obiadowym ;)
Nie chcę wytykać palcem ale taka jedna twitterowiczka => @Hichotka, poprosiła o rozwinięcie przepisu i tadam, najpierw zdjęcie, potem przepis ;) Wszystko musi być zachowane, co nie? ;)

Potrzebujemy:

makaron orkiszowy
2 świeże pomidory
3 suszone pomidory (pochwalę się, bo ususzyłam w maleństwowym piekarniku)
szalotka z zielonym szczypiorem
1/2 małej papryki
mały kawałek wędzonego boczku
mały jogurt grecki
jedno jajko
sól pieprz 
ulubione przyprawy
2 łyżki oliwy z oliwek

Makaron gotujemy według instrukcji na opakowaniu. 
Pomidory myjemy, osuszamy i kroimy wedle uznania (paski, ósemki, kostkę). Paprykę i cebulę kroimy w małą kostkę, natomiast boczek w cienkie paseczki. 
Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek, wrzucamy warzywa (bez świeżego pomidora i szczepiorku od szalotki) i boczek, no i wiadomo, co robimy ;) Smażymy!
W międzyczasie odcedzamy makaron, bo przecież zdążył już się nam ugotować (mniam!) i zabieramy się za łączenie 3 łyżek jogurtu greckiego i jajka. Doprawiamy do smaku, tak jak lubimy najbardziej i wlewamy masę na patelnię. Mieszamy tak długo aż masa się zetnie (postarajmy się, by nie trwało to dłużej niż 2 minuty). Teraz pozostaje połączyć makaron z naszym sosem, nałożyć ładnnnnie do miski/głębszego talerza, posypać pomidorkami i posiekanym szczypiorkiem, poszukać widelca i… można jeść ;)

Smacznego! ;)