Pieczone ziemniaki i inny kurczak.

Czwartkowy dzień nie rozpieszcza. Wietrznie, chłodno i deszczowo. Po powrocie z pracy, nie wychylam już nosa poza drzwi mieszkalne, jedynie pod groźbą pożaru. Poświęciłam moje ulubione buty, które przemokły podczas wędrówki na poznańskie targowisko. Kupiłam, co chciałam. Już czuję ciasto marchewkowe i jeszcze małe coś z udziałem marchewki w weekend. Czekamy!
Wczoraj, przed zaśnięciem, usiłowałam wymyślić coś kreatywnego i w miarę szybkiego na dzisiejszy obiad. Obiadowe przygotowania zajęły mi godzinę, czyli ogarnęłam posiłek zanim mój Choruch padł z głodu. Wybór padł na kotlety z kurczaka i pieczone ziemniaczki.

Kotlety robi się prosto i szybko.
Potrzebujemy:

średniej piersi z kurczaka
jajko
3 łyżki mąki pszennej
2 łyżki majonezu
mała cebula
ząbek czosnku
10g startego żółtego sera
sól
pieprz

Kurczaka kroimy w drobną kostkę, dodajemy jajko, mąkę, majonez i wszystko dokładnie mieszamy. Następnie wyciskamy czosnek i wrzucamy posiekaną cebulę.  Doprawiamy całość pieprzem i solą do smaku. Dokładnie mieszamy i formujemy kotlety. Obtaczamy w bułce tartej i smażymy na rozgrzanym oleju, jak kotlety z mięsa mielonego.

Pieczone ziemniaczki dla 2 osób:

3 średnie ziemniaki
łyżka oliwy z oliwek
ulubione przyprawy

Pierwsze, co robimy, to włączamy piekarnik na 220’C i wkładamy do środka blachę. Ziemniaki obieramy, myjemy i wrzucamy do gotującej się osolonej wody. Gdy zaczną się gotować, włączamy stoper, czy cokolwiek innego, odliczamy 3 minuty. Po upływie regulaminowego czasu, ziemniaki odcedzamy i czekamy kilka minut, by ostygły. Na folii aluminiowej rozkładamy chłodne ziemniaki i polewamy oliwą z oliwek z przyprawami. Wkładamy całość do piekarnikowej sauny na 25 minut.

W międzyczasie możemy zrobić sos czosnkowy. Potrzebujemy małego jogurtu naturalnego, ząbka czosnku, soli, pieprzu i ulubionych przypraw (kto, co lubi:)). Składniki dokładnie mieszamy i odkładamy na kilka minut, by smaki się dobrze przegryzły.

Mamy pieczone ziemniaczki, ciepłe kotlety z kurczaka i sos czosnkowy. Mam nadzieję, że nie przybędą niespodziewani goście, bo mogłabym teraz robić za odstraszacz przed wampirami ;)

Smacznego!