Drożdżowy zawijas z masą makową

Święta w duecie z Instagramem to zły duet! Dlaczego? Bo takim oto sposobem zapragnęłam zawijasa drożdżowego z masą makową! No i masz babo placek. Masy co prawda nie zrobiłam sama, bo Mama mnie nastraszyła, że jak chce poeksprerymentować, to lepiej jak jak kupię gotowca, więc w razie porażki nie będzie mi tak bardzo przykro.

Po pierwszym kęsie było takie UFF WYSZŁO i z ulga odetchnęłam! Wczoraj wieczorem dzwoniłam jeszcze do Mamy i przez telefon dopieszczałyśmy przepis, który i tak zmodyfikowałam podczas pichcenia :) No ale co złego to nie ja! Chłopak zadowolony, gość nie narzekał, więc przyszedł czas, by wszystko ładnie spisać i podzielić się z Wami ;)


Potrzebujemy:

120 ml letniego mleka

25 g świeżych drożdży

1 łyżka cukru + 1 łyżeczka cukru (dodajemy do jajek)

odrobina soli

2 jajka 

1 żółtko (nie wyrzucamy białka, bo przyda nam się później)

cukier wanilinowy

aromat (ja użyłam pomarańczowego)

20 g rozpuszczonej i ostudzonej margaryny Kasi

około 700 g mąki (dokładnie dodałam 680 g + odrobina do podsypania)

400 g gotowej masy makowej (w tym roku na spokojnie, za rok robimy już własną!)


Zaczynamy naszą zabawę od zaczynu. Drożdże rozcieramy w palcach i wrzucamy najlepiej do plastikowego pojemnika. Dodajemy łyżkę cukru i zalewamy letnim mlekiem, tak by całość była przykryta. Odstawiamy pod przykryciem na mniej więcej 15 minut, by drożdże zaczęły pracować.

Na wstępie, do wielkiej miski wsypujemy 500 g mąki. Dodajemy opakowanie cukru wanilinowego i odrobinę soli. Margarynę rozpuszczamy w małym rondelku i odstawiamy do wystygnięcia. Całe jajka i żółtko roztrzepujemy w osobnym naczyniu i dodajemy łyżeczkę cukru.

Do mąki dodajemy zaczyn, rozkłócone jajka z cukrem, aromat pomarańczowy, resztę mleka i mieszamy całość. Na samym końcu dodajemy rozpuszczoną Kasię, dosypujemy odrobinę mąki i ostatni raz łączymy wszystkie składniki drewnianą łopatką. Później zakasamy rękawy i wyrabiamy ręcznie ciasto od czasu do czasu dodając odrobinę mąki. Gdy dotrzemy do momentu, gdy masa nie będzie się lepić do rąk, odstawiamy na minimum godzinę pod przykryciem.

Ciasto podzieliłam na dwie częsci, by zrobić dwa wypieki. No i jest to wygodniejsze.

Masę musimy rozwałkować i posmarować całość masą makową. Zawijamy w rulonik i kroimy wzdłuż. Górę łączymy ze sobą, by się nic nam nie rozwaliło i zawijamy naprzemiennie. Końcówkę również dobrze kleimy, by wszystko było na tip top ;)

Całość wkładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i smarujemy wierzch białkiem, które zostało nam od wykorzystanego żółtka. Opcjonalnie możemy posypać cukrem.

Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 150’C przez mniej więcej 30 minut. Nie otwierajmy od razu po wyłączeniu ciepła. Pozostawmy całość w piekarniku jeszcze przez 10 minut, by uniknąć opadnięcia. Później możemy pochuchać i się zajadać :)

Opcjonalnie możemy udekorować wypiek domowym lukrem ale nie jest to wymóg konieczny ;) 

Smacznego!